środa, 23 grudnia 2009

Ho ho ho...



Niech magiczna noc
wigilijnego wieczoru
przyniesie Wam
spokój i radość.
Niech każda chwila
Świąt Bożego
Narodzenia
żyje
własnym
pięknem.

środa, 18 listopada 2009

Rekordzistka

Chyba pobiłam jakiś rekord. Nawet więcej niż chyba. Rekord w ilości czasu, jaka upłynęła od skończenia robótki, do jej zaprezentowania - takiego oficjalnego, na ludziu i w ogóle.

Tyle tytułem wstępu - TADAAM!!




Surface: 4 motki z hakiem (haczykiem właściwie) bordowej Chainette, druty 3,5 i 4 mm. Próbka wyszła mniejsza niż z włoczki zalecanej więc robiłam rozmiar 42 - wyszedł 38 (chyba).





Whisper: półtora motka włóczki Kashmir, druty numer: 3,0; 3,5 oraz 4,0 mm, robiłam wg. "przepisu" na 20''.
Trudno go jakoś sensownie uwiecznić.


sobota, 14 listopada 2009

Prosto z Pragi

Już bardzo dawno dotarła do mnie przesyłka od Fanaberii. Wstyd - wstyd, że jeszcze o tym nie wspomniałam. Powinnam było zrobić to dawno...


Cudna poduszka wypełniona lawendą, z haftowanym monogramem, zrobiona specjalnie dla mnie i z myślą o mnie.

Poczułam się jak ktoś wyjątkowy, wręcz nieco arystokratycznie (ach - ten cudny monogram)...



Basiu - cały czas brakuje mi słów... Dziękuję Ci...

sobota, 7 listopada 2009

Nudno nie było

Introwertyk plus blog to jednak nie do końca udane połączenie. Tzn. udane tylko strasznie nudne - owocuje wpisami raz w miesiącu. Nawet rzadziej - jak widać na załączonym obrazku. Notce konkretniej, a jeszcze konkretniej częstotliwości notek.

Front robótkowy stoi - nie kwiczy, po prostu stoi. Z braku czasu. I chęci. Bo ja w stresie i nerwach nie potrafię.
A były i stresy, i nerwy, i brak czasu, i milion drobiazgów po drodze.
Bo moja krakowska babcia zafundowała mi rozrywkę. Pewnej pięknej nocy, trzy tygodnie temu, wizytę w łazience zakończyła klasycznym zaliczeniem gleby. Z licznymi atrakcjami dodajmy. No nie licznymi- z jedną podstawową atrakcją - złamaną szyjką kości udowej.
SOR (4 bite godziny- no litości), potem w końcu przyjęcie na oddział, potem zabieg (udany - jupiiiii), potem nerwy czy będzie chodzić, jak sobie poradzimy i dwa miliony innych problemów (takich, których normalna dusza nie wymyśli- moja jest akurat stuknięta więc wymyśla co się da).
A w tym wszystkim ja - pomiędzy pracą, szpitalem, obiadami, porządkami i dziadkiem (też ciężko chorym).

Powoli mi stres mija - nawet zaczynam przesypiać porządnie noce. Minie całkowicie to może i wena robótkowa wróci? Oby, bo mam już zaległe prezenty do wykonania, no i Święta wielkimi susami się zbliżają...

sobota, 26 września 2009

Frywolitka w odcinkach

Jak na kolejne odcinki powieści drukowanych swojego czasu w czasopismach - czekam z zapartym tchem - co będzie dalej? Jak rozwinie się akcja? Czy będą kółeczka, czy też może same łuczki?

Opowieść snuta przez Renulka - jak najlepsze historie bardów - trzyma w napięciu i sama autorka nie wie co się stanie...



Wspólne plątanie z Renulkiem - bez schematu (moje guru tworzy go na bieżąco).
Wybaczcie krzywizny, to efekt nie trzymania czółenek przez dwa lata. (jak z jazdą na rowerze - tego się nie zapomina ale pierwsza jazda po przerwie slalomem).
Nie mogłam się oprzeć nawoływaniu Renulka do wspólnego supłania. I dobrze się stało...

czwartek, 24 września 2009

Bartłomiej

Bartłomiej ziewnął, przeciągnął się i jak nie zacznie litanii narzekań...
A to spać nie może, a to za późno spać chodzą, a to za wcześnie wstają, a to kot za głośno mruczy i generalnie to jemu jest źle, bardzo źle. I on się wyprowadza, on w takich warunkach nie może.

I poszedł. I dobrze. Bo ja już miałam dość jego narzekań - w końcu od marudzenia to w tym domu jestem ja!

Do mamy sobie poszedł - bo urodziny miała.



Jakoś żaden anioł nie chce u mnie zagościć na dłużej - a ja tak lubię janiołki. I spać lubię...
Może taki stróż sypialniany sam sobie musi wybrać właściciela? Zupełnie jak porządny pluszowy miś...

wtorek, 15 września 2009

Armia na glinianych nogach

Galeria Krakowska rozpieszcza nas co jakiś czas różnorakimi imprezami i ekspozycjami. A to wystawa krakowskich szopek, a to pokazy nowych kolekcji lub statek wikingów. Poziom, jak to zwykle bywa przy tego typu wydarzeniach, różny ale każdy ma okazję znaleźć coś dla siebie.

W zeszłym tygodniu pojawiło się coś,co wprawiło mnie w istny kociokwik. Armia, Terakotowa Armia, a konkretnie to figury imitujące niektóre z tych cudeniek. Niestety nie naturalnej wielkości, że niby jakieś takie za duże by były czy coś...phi...







I daję słowo, że słyszałam jak duch cesarza Qin Shi chichocze gdzieś pod kopułą Galerii...

sobota, 12 września 2009

Powroty

Minęły wakacje, minął urlop (szybko, za szybko, o wiele za szybko), a do mnie powróciły robótkowe chęci. Chcę dziergać, wyszywać, kleić, malować - wszystko, dużo, na raz.
Zrobiłam nawet listę (bo ja tak w ogóle to lubię robić listy) - długa jest, oj bardzo długa - a to tylko te najpilniejsze, praktycznie same prezenty. I znowu doba jest za krótka, znowu brakuje cudownej maszynki do produkcji międzyczasu i krasnala domowego do odbębniania obowiązków domowych - innymi słowy "przychodzę" do siebie. Czuję się jak po długiej podróży...

Tak więc (no wiem - od więc itd.) robię, dłubię i nie pokazuję. Bo znowu część prac jest tajemnicą - w końcu jak prezenty to prezenty.

Ale co przeczytałam przez ten czas to moje - znacznie zwiększyłam średnią krajową, no w końcu ktoś musi ratować honor narodu (choć jak widzę statystyki mówiące ile Polacy czytają, to słowo daję, czuję się jak jakaś egzotyczna mniejszość narodowa)

środa, 5 sierpnia 2009

Motylem będę

Chyba nie sądziliście, że nie mam nic na drutach?

Już w maju, tuż po skończeniu ostatnich robótek, zaczęłam Cabled - robótka na sporych drutach (5 mm), z włóczki Lavita, powinno się robić szybko. I robi. Pod warunkiem, że się robi! W moim wykonaniu wygląda to tak - parę rzędów, rzucam w kąt na dwa tygodnie, znowu parę rzędów znowu rzucam, itd...itp...


Nie powiem, żeby na tym etapie robót prezentował się jakoś szczególnie okazale. Ta plątanina nitek może raczej przerażać - mam nadzieję, że dobrze wszystko obmierzyłam - przymierzyć tę gąsienice (polskie dziergaczki wdzianka ochrzciły go wdzięcznym mianem motyla) nie jest łatwo.

niedziela, 2 sierpnia 2009

Imieninowa niespodzianka

Tydzień temu swoje święto obchodziła moja patronka - z tej okazji parę dni wcześniej, dość niespodziewanie, pojawił się u mnie "paczkonosz". Podejrzliwie odebrałam od niego dwie paczki (podejrzliwie, bo spodziewałam się jednej), równie podejrzliwie opukałam i zerknęłam na nadawcę. W tym momencie pysio mi się roześmiało - no tak - kartka z życzeniami od Krzysi, jak miło, że pamiętała. Eeeeeeee...ale w paczce?
W sumie to niewiele się pomyliłam - była kartka, a jakże:


A razem z kartką było to:


Wieczór już miałam z głowy, siedziałam, macałam, piałam (ze szczęścia i zachwytu) i ... wąchałam (tutaj należy się chyba małe słówko wyjaśnienia - szyszka jest szyszką zapachową z lawendy własnoręcznie przez Krzysię wyhodowanej, a serce wypełnione jest częściową taką samą roślinką).


W charakterze załącznika wystąpił sampler:


Wycyganiłam go od Krzysi parę miesięcy temu i tak po prawdzie zapomniałam o tym -uuuuuuuupss. Krzysia na szczęście (moje) nie zapomniała.

Złota dziewczyna z tej Krysi - prawda?

niedziela, 12 lipca 2009

Zaspany Anioł

Sezon prezentowy w mojej rodzinie w pełni.
Przyznaję, że powoli kończą mi się pomysły na robótkowe prezenty - mam wrażenie, że wszystko już było.
Zabawne - bo zaraz po wykonaniu i wręczeniu prezentu (i po wysłuchaniu stosownych zachwytów nad wspomnianym) mam jakieś dwa miliony nowych pomysłów. Może powinnam zacząć notować? A potem zanotować gdzie zanotowałam...

W każdym razie...






Taki oto Anioł Sypialniano-Stróżujący zamieszkał w Busku-Zdroju u mojej chrzestnej. Przyszedł ze mną jako gość imieninowy i koniec, nie wyjdzie i już. No to został.

środa, 24 czerwca 2009

Czasami człowiek musi

Lekki zastój zapanował na moim blogu - a wszystko przez totalnego lenia robótkowego, który rozgościł się w moim mieszkaniu na całego. Leń jest bestią złośliwą - rzutuje też na wszelkie inne formy aktywności, a ja kłócić się nie lubię. Efekty, a bardzo proszę: moja ostatnia notka zdążyła już wejść w okres starości, praktycznie zerowe wyniki w sferze robótek i gigantyczne zaległości blogowe/mailowe/itepe.
A może czasami człowiek musi? Odsapnąć i po prostu polenić się? A może po prostu przedawkowałam - czy w ogóle można przedawkować robótki?

No nie - aż tak źle nie jest (podkreślmy "aż tak"). Coś tam dziubnęłam - choć nie wiem czy się liczy bo właściwie zostałam zmuszona sytuacją - Mały Wojtek Dorfi nie mógł zostać bez stosownej, pamiątkowej metryczki. Co było robić - ciocia przysiadła i wyhaftowała:



Dumni rodzice dostali kartkę okolicznościową:



Krzysiu - Dziękuję za wyróżnienie - ja osobiście nie wskazuję nikogo - nie jestem w stanie wybrać wśród tylu wspaniałych blogów tych naj.



Spotkała mnie też w tym tygodniu przewspaniała niespodzianka, o to co przygotowała dla mnie Fanaberia (zdjęcie pochodzi z jej bloga):

sobota, 25 kwietnia 2009

Wiosna = rozleniwienie


Wiosna zupełnie mnie rozstroiła - najchętniej nie robiłabym nic poza jej kontemplacją. No dobrze mam tak zwanego "lenia"...

Od paru dni zastanawiam się co by tu zacząć. Ręce świerzbią, a ja myślę i myślę, który z tych projektów, co to miały być teraz zaraz, ruszyć. Kończy się to tak, że od kiedy skończyłam Surface i Whisper (upsssssss - czyżbym zapomniała o tym wspomnieć?) nie robię nic. Nic robótkowego - choć gdyby nie to, że pracodawca swoje prawa ma (zero zrozumienia dla wiosny i mojej chęci przeleżenia wiosny w hamaczku i z dobrą książką), to pokryłabym się całkiem niemałą wartstewką kurzu (wypisz wymaluj jak Garfield).

Czy macie pojęcie jak trudno sfotografować Whisper na czymkolwiek poza człowiekiem?
Zdjęć naludzkich póki co nie ma - będą jak się trafi ochotnik do naciśnięcia pstryczka w aparacie przy równoczesnym założeniu jako takiej prezencji modelki.

sobota, 11 kwietnia 2009

Happy Easter


Z okazji Świąt Wielkanocnych

życzę Wam wiosny, wiosny i jeszcze raz wiosny!

Pękających na drzewach pąków,

ziemi, która zaczyna pachnieć i słońca, które nie tylko świeci, ale wreszcie

także grzeje.

Życzę Wam wiosny w życiu codziennym, rodzinnym, w pracy,

na koncie bankowym ale przede wszystkim życzę Wam wiosny w sercu




piątek, 10 kwietnia 2009

Kupiłam kotu pudełko. Po butach. Żółtych butach.



Podobnie jak Brahdelt zakochałam się w tych butach od pierwszego kopa. Brahdelt dzięki, że wypatrzyłaś te buty. No i kota też dziękuje - z pudła nie wychodzi od paru godzin. Mam nadzieję, że grypsować nie zacznie..

Nie dało rady- wiedziałam, że nie wytrzymam i coś z tych nowych włóczek zacznę. Zerknęłam na kąt, w którym leżą części kardigana - e nieeee, blokować to mi się stanowczo nie chce, może za chwilę - i uciszając wyrzuty jestestwa (jak to tak niewiele zostało) zaczęłam. Whisper zaczęłam.



Włóczka - identyczna jak w wersji Yarnferret. Rozmiar najmniejszy. Przyjemnie się go robi i dość szybko to idzie. Ten kawałek na zdjęciu to rękaw i połowa pleców.

niedziela, 5 kwietnia 2009

Dobrocie wszelakie

Zaczęło się w piątek - od wyglądanej z niecierpliwością paczki z zamotanych. Niby mam co robić, niby mam z czego, a mimo to przesyłki wyczekiwałam jak kania dżdżu.


Trochę Luny na niedźwiedzie łapki a'la Dagna, Kashmir na Whisper i być może jakiś szal - cały wieczór spędziłam na macaniu, wąchaniu i tarzaniu się we włóczkach. Dać dziecku zabawkę to traci resztkę zdrowego rozsądku.

A w weekend była kawa z Keetey i kolejne dobroci.


Gruby, sztywny akryl z przeznaczeniem na koszyczki i ...


















... śliczny i pomysłowy futeralik na komórkę. Ciągniemy za wstążeczkę i...



...telefon sam nam wpada w łapki.

A przy okazji kawy i pogaduch (mimo że praktycznie w biegu) uświadomiłam sobie jak niewiele potrzeba, żeby doładować akumulatory. Ot wystarczy wiosna w pełni i spotkanie z kimś dawno nie widzianym...

piątek, 3 kwietnia 2009

Owca w Wielkim Mieście

Taka Owca musi się imać różnych zajęć. W końcu trawka w parkach miejskich taka wcale darmowa nie jest. No i ten zakaz deptania po trawie. A owca jeść musi. No to znalazła sobie dość intratne zajęcie. Została szefem kuchni w knajpie "U Patrynia".

Patryka fascynuje gotowanie i chętnie pomaga mamie w tych fajnych zajęciach domowych. Jest też chory, ciężko chory - więc kołderka dla niego powstaje w tempie błyskawicznym. Patryk ma dopiero 3,5 roku.

poniedziałek, 30 marca 2009

Z braku czasu...

I znowu długa cisza zapanowała na tym blogu. Za długa - ale minione dwa tygodnie nie obfitowały w wolny czas. Zaległości na blogach i całym netowym światku mam kolosalne. Robótki, które już dawno powinny być skończone, a także zaczęte i skończone, nadal kwitną w fazach WIPów tudzież planów.

Jedyne za co udało mi się zabrać to ekspresowy kwadrat dla "kołderek za jeden uśmiech". Niejako z konieczności, bo skoro się zobowiązałam to jakoś nie wypadało nawalić. I tym sposobem wrodzone poczucie przyzwoitości nie pozwoliło mi na całkowity zastój robótkowy.

Zanim udało mi się zabrać za ten wpis kwadrat został skończony - przybyło jeszcze imię chłopczyka, dla którego kołderka będzie przeznaczona. Tyle tylko, że czeka na wyprasowanie i wygląda na to, że jest to najtrudniejsza część podczas jego produkcji, wszak zajmuje całe 2 minuty z rozgrzaniem żelazka włącznie.

No dobrze- chyba i tak nikt by nie uwierzył, że przeżyłam choć kilka dni bez drutów w ręce. Choć kilka rządków przed snem...

... i tym sposobem mój Surface ma już oba przody i pół rękawa. Powinnam skończyć go do końca tego tygodnia. Choć coś czuję przez skórę, że w między czasie zacznę coś nowego. Oby tylko na jednym się skończyło.
Najbardziej kusi mnie takie oto cudeńko:

Ta bluzka to jeden z modeli Victoria Secret. Nieocenione dziewczyny z forum osinka już dawno rozpracowały "serwetkowca". Szczególnie kilka wersji przypadło mi wyjątkowo do gustu: Yantarik, Jennici i Vleki. Póki co chcę zrobić wersję letnią - bawełnianą (choć nie wiem czy znajdę odpowiedniej grubości bawełne, bo rozmiar modyfikuje się poprzez rozmiar drutów - w moim przypadku wypadałoby wziąć 5 lub wyżej), a wersja zimowa Tysyi też wydaje się niczego sobie.

Na szczęście z babcią już lepiej - jest już w domu, słaba niesamowicie więc wymaga permanentnej pomocy. Z tej okazji wzięłam urlop i nie ukrywam mam nadzieję pomachać drutami.

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails