niedziela, 23 listopada 2008

Z rumuńskich jaskiń

Prosto z Transylwanii przyleciała do mnie pewna rodzina. Najpierw zmęczeni długą podróżą postanowili trochę odpocząć.

Potem zgodzili się wystąpić w roli modeli.

Proszę państwa oto Boo:

Ulubionym słowem Boo jest ... "boo" - niewątpliwie psychoanalitycy rodem z Hollywood wyjaśniając jego zamiłowanie do tego akurat słowa, znaleźliby sporo nawiązań do dzieciństwa w rumuńskich zimnych jaskiniach, odkryliby być może lekkie zakompleksienie naszego małego bohatera - ale któż nie wpadłby w kompleksy mając za kuzyna samego hrabiego Draculę. Na szczęście Boo nie planuje kariery w mieście aniołów - zamierza zostać w naszym kraju, gdzie bardzo mu się podoba (ponoć nawiązał już kontakty z naszymi rodzimymi Gackami - nie dziwota, bo do jaskiń Jury Krakowsko-Częstochowskiej mamy blisko).

Na wyprawę do Polski Boo zabrał ze obą dwoje kuzynów - Boosię (ponoć nietoperzowa piękność w fiolecie) i Boośka (gostek w kolorze ecru).

Wszytskie wykonane są z Oliwii Interfoxu, druty nr 4.

Wzorek można nabyć tutaj.

sobota, 15 listopada 2008

Słodkie lenistwo

Echhhhhhhhhhhhhhh - jak ja mu zazdroszczę. Wygrzewa się we wrześniowym słoneczku, na około zapach świeżych jabłek - tylko sięgnąć łapką i już można wbić zęby w słodkie, soczyste jabłko. Taki to pożyje...

Tylko popatrzcie na to zadowolone pysio:

Pełnia kociego szczęścia, no dobrze - ludzkiego też.

Wzorek to nic innego jak wrześniowy kot z serii "Calendar Cats" zaprojektowanej przez Margaret Sherry dla firmy Heritage - bardzo przyjemnie mi się nad nim pracowało, zresztą wyjątkowo lubię wzory publikowane przez tę właśnie firmę.

Kotek ten zaszczyci swoją obecnością pewną kołderkę - nie ma to jednak nic wspólnego z akcją kołderek "za jeden uśmiech".

niedziela, 9 listopada 2008

A w międzyczasie...

Z lekkim przerażeniem podsumowałam moją ostatnią działalność robótkową. Przerażona, bo skutkiem podsumowania jest gigantyczna lista robótek z gatunku konieczniemusząbyćzrobioneprzedkońcemroku, a najlepiej do Bożego Narodzenia - a przynajmniej ich znamienita większość.

Część z nich jest do skończenia, inne jeszcze nie zaczęte, niektórym za niedługo stuknie "deadline" (termin ostateczny, którego pod żadnym pozorem nie należy przekraczać - sic!). Generalnie, najbliższe dwa miesiące zapowiadają się wyjątkowo pracowicie (i do tego będę musiała się nieco oddrutować - czy wy macie pojęcie jakie to piekielne trudne??mam wrażenie, że druty trzymają się mnie swoją własną siłą woli - choćbym nie wiem jak planowała, jak się starała je odłożyć choć na chwilę- one cały czas trwają na posterunku - jak wyjątkowo wierny pies).

Lista wygląda jakoś tak:

  • skończyc decoupagowe bombki (wypadałoby skoro zaczęłam je jakiś rok temu),
  • aniołek dla ,
  • wichtel (tak, tak - w tym roku też),
  • skrzaty "druciane", zwane gnomami (większość powinna wiedzieć, o co biega), tych skrzatów powinno powstać kilka,
  • torby ekologiczne i aniołki "śpioszki" (punkty chwilowo zawieszone z powodu zbiesienia się maszyny do szycia, aniołki: patrz Koroneczka),
  • UFO (rozwinięcie tematu w swoim czasie),
  • kwadracik dla ,
  • skończyć Summer Afternoon,
  • kartki na święta (przynajmniej hafty już są),
  • Evangelinki,
  • czapa pasująca do Evangelinek,
  • a może i coś na szyję,
  • Fetchingi obiecane Renulkowi,
  • rodzina pewnych miłych ssaków (na drutach, dokładniejsze wyjaśnienie w swoim czasie - nie będę im przecież psuć wejścia).


Ufffffffffffffff...

nie ma lekko - trzeba zakasać rękawy i druty ...ups...teges...narzędzia pracy w dłoń. Generalnie nudzić się nie powinnam , chociaż...kurka, w końcu ja zdolna bestyja jestem.

A potem kolejna lista koniecznychdoskończenia robótek, już nie tak pilna, a potem zapewne kolejna- robótek zaniedbanych przez poprzednie dwie listy, a potem to już powinno być z górki - przynajmniej do czasu kolejnej listy.... w koncu nudno tak - bez żadnej listy...

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails