piątek, 13 września 2013

Hush Teddy

Stanowczo muszę zapamiętać: "najpierw foty, potem puszczać w świat" - w przeciwnym wypadku można się prosić i czekać na uwiecznienie dzieła do tzw. ukichanej...

www.koronki.art.pl
W sumie to nadal czekam - więc fotka mocno nieartystyczna ale to co najważniejsze widać.
Jeden z tych obrazków, które na swoją premierę czekają latami - tym razem wyszło wyjątkowo głupio bo w zamierzeniu miał być metryczką dla nowego członka tej Planety. Wyszło jak wyszło i po szybkim przemianowaniu na prezent dla trzylatka (no wiem!) został w końcu ukończony - dawno co prawda ale premiera blogowa z przyczyn wiadomych (no wiem!) dopiero w dniu dzisiejszym.

Obrazek to nic innego jak Hush Lickle Ted, zestaw oryginalny (mulina DMC, aida 16).

I tak, i owszem - schrzanione są long stitche - nota ku przestrodze własnej i cudzej: albo najpierw prać, a potem wykańczać, albo jechać backstitchami. Aida była nieuprzejma zmienić nieco gabaryty, mulina jak na DMC przystało pozostała przy swoich wymiarach - efekt: niepowtarzalne fale.

czwartek, 29 sierpnia 2013

Przerywnik od przerywnika od...itd

Czyli urocza dziewczynka w stylu japońskiej Kokeshi - w sam raz na rozgrzewkę po niesamowicie długim odwyku od krosna i mulin. Urocze dziewczę musi jeszcze poczekać na zagospodarowanie (pustynia pomysłowa) - chwilowo robi za półprodukt.





Schemat i zestaw pochodzą z marcowego CrossStitchera.

A teraz? A teraz pora chyba wziąć się za odgrzebanie kilku UFOków...

czwartek, 8 sierpnia 2013

W po-balowych klimatach

 Był raz bal...


... i nie przesadziłabym zbytnio cytując dalej. No może stu par nie było ale wspaniałe towarzystwo (STJA), klimat sali (eeeee....sceny) balowej z ubiegłego wieku i kostiumowe kreacje uczestników sprawiły, że wspomnienia i emocje na długo (zapewne do kolejnego balu) pozostaną ze mną.
Streszczając: kto nie był ten sam sobie winien ;)

A skoro już o kreacjach mowa - jako że wielkie współczesne torby nijak nie pasują do sukni empirowej w tempie ekspresowym i dosłownie na 5 minut przed wyjściem powstawało reticule - czyli nic innego jak prekursor naszych współczesnych toreb i torebek


Wierzch: satyna, podszewka: satyna jedwabna (resztki z podszewki empirki).
Wykrój: jako, że leń ze mnie to zerż....tfu inspirowany siecią.

poniedziałek, 29 lipca 2013

Puk, puk...


Czy ktoś mnie jeszcze pamięta?

Powinnam chyba zaczekać z tym postem do 1 sierpnia (wtedy to popełniłam radośnie ostatni post) ale w czwartek będzie się działo (zapraszamy), gotowam zapomnieć i odłożyć triumfalny powrót (ejże, a gdzie fanfary?) na kolejny rok i pewnie wiecie jakby się to skończyło (dodajmy, że akcja reaktywacja trwa od najmarniej dwóch lat).

To co spuszczamy grubaśną zasłonę (w razie czego na kieckę z czasów wojny secesyjnej będzie jak znalazł) na 3 lata śpiączki blogowej i przecinamy wstęgę...






*fotka z zasobów netu

niedziela, 1 sierpnia 2010

Sklerotycznie...

Jakiś czas temu, zafascynowana filcowankami Oli, postanowiłam się zmierzyć z techniką filcowania igłami. Zamówiłam co trzeba, jak grzeczna uczennica przerobiłam pierwszą część kursu Oli, połamałam większość igieł, zanotowałam w mojej bardzo dobrej (ino krótkiej) pamięci, że koniecznie muszę zamówić następne - bo zabawa wszak przednia, a zrobienie figurki (Voo Doo) szefa - kuszące, i ...zapomniałam.
Moje filcowe wypociny znalazłam dopiero po roku:






Krzywe toto i nieco niedorobione ale i tak podtrzymuje zdanie, że zabawa świetna (nieco kłująca - co potwierdzi mój lewy kciuk, igła usiłowała przejść na wylot) - będą dalsze takie drobiazgi*. Na brak pomysłów nie narzekam. A może i na mokro pofilcuje?




*kiedyś....

niedziela, 27 czerwca 2010

Rozkręcam się...

Przez okres mojej robótkowej niemocy kompletnie zaniedbałam prezentowo rodzinę i przyjaciół, Bagatelka - mam jakieś 10 prezentów różnej kategorii "wagowej" do zrobienia.
Są tam i całkowite drobiazgi, i drobiazgi mniej drobne, niespodzianki, których przyszły obdarowany się nie spodziewa (a które miałam zrobić już hoho i trochę temu- z przyjaźni, sympatii, wdzięczności, dla czystej przyjemności własnej i cudzej, itd), i oczywiście mnóstwo imieninowo-urodzinowych.

Ale nie bój żaby (wszak, jak wszyscy wiedzą, żaba w wodzie nie bodzie) coś drgnęło.




Biała Muza, szydełko nr 0,95

Choć akurat ten przedstawiciel niebiańskich łąk zaległy nie był...ale co tam - grunt, że się rozkręcam (luuuuuuuuudzie - a jaką mam długaśną listę koniecznychdozrobienia).

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Motylkowy zawrót głowy

Wyhaftowałam kiedyś motylka. Motylek, jak to motylek, długo w jednym miejscu nie usiedzi. Choć mam nadzieję, że na tym cudzie zabawi nieco dłużej

Jap - nie mylicie się - mój motyl miał zaszczyt zagościć na przepięknym patchworku uszytym specjalnie dla Jolci przez najzdolniejsze kołderkowe ciocie (zdjęcie potwora zakoszone Jolci) - ta kobieta to ma szczęście do prezentów.

Mój haft stanowi tak drobny element tego cuda, że ochrzciłam go mianem Pana Pikusia.

Aida 18 , podwójna nitka muliny DMC

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails