wtorek, 3 lutego 2009

Mam, mam, mam, mam!

Mam! I cieszę się jak dziecko. Co tam dziecko! Jak kitek wpuszczony do ptasiego inkubatora!

Bo dzisiaj Pan Listonosz (generalnie najlepszy listonosz pod słońcem wręcz listonosz z powołaniem, ba nawet dzwoni zawsze dwa razy) przyniósł przesyłkę co to mu się do skrzynki nie zmieściła (tak dokładnie- mój Listonosz przynosi takie rzeczy, zamiast: wyrzucić, rżnąć głupa, wrzucić awizo, wciskać na siłę - właściwe podkreśl). Napisy na przesyłce brzmiały jakoś z niemiecka więc zbytnich wątpliwości co do zawartości nie miałam. Możliwe, że nieco przestraszyłam listonosza wyrwaniem mu paczuszki z obłędem i zachłannością w oczach. Ale czy ktoś się będzie temu dziwił skoro w środku znalazłam to:

Jap! Doszły dzisiaj moje zamówione druty. Z prędkością przekraczającą prędkośc światła, nie minął nawet tydzień od złożenia przeze mnie zamówienia -a tu proszę. Zamawiałam je tutaj. Sklep już wcześniej sprawdzony przez Kath, a teraz i ja mogę go śmiało polecić.

Drutki są cudowne. Nie będę się tutaj rozwodzić nad ich wadami i zaletami - wspaniałą i rzetelną recenzję napisała już Kath (i przyznam się, że to właśnie jej opinie wpłynęły na moją decyzję o zakupie).

Równocześnie z drutami doszła druga - sporo mniejsza przesyłka, ale za to z równie wspaniałą zawartością:

Markery do drutów - wykonane przez Koroneczkę i można je nabyć w jej sklepiku. Zdjęcie nie oddaje ich uroku, kolory są przekłamane no i nie widać "niuansów" koralików. Zdążyłam je już sprawdzić w boju i jest to to, czego tygryski potrzebują do pełni szczęścia przy dzierganiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails