poniedziałek, 14 czerwca 2010

Motylkowy zawrót głowy

Wyhaftowałam kiedyś motylka. Motylek, jak to motylek, długo w jednym miejscu nie usiedzi. Choć mam nadzieję, że na tym cudzie zabawi nieco dłużej

Jap - nie mylicie się - mój motyl miał zaszczyt zagościć na przepięknym patchworku uszytym specjalnie dla Jolci przez najzdolniejsze kołderkowe ciocie (zdjęcie potwora zakoszone Jolci) - ta kobieta to ma szczęście do prezentów.

Mój haft stanowi tak drobny element tego cuda, że ochrzciłam go mianem Pana Pikusia.

Aida 18 , podwójna nitka muliny DMC

8 komentarzy:

  1. Pikuś, czy nie jest śliczny i na pewno czuje się świetnie na Jolcinej narzucie :-))

    OdpowiedzUsuń
  2. jeśli już, to PAN Pikuś ;)

    A słodki ogromnie i myślę że ozdabia kołdrę jako ta wisienka na torcie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To z pewnością jest Pan Pikuś i nie można go traktować protekcjonalnie :-) po protu śliczny :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ata - taką mam nadzieję

    Yenulka- tych wisienek jest tam cały kompot ;))

    Kasiu- młody jest, musi sobie zasłużyć na poważniejsze traktowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pikus jest superowy...a ten Patchwork w motyle to najchetniej bym sama przygarnela-cos pieknego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Savannah - Dziękuję

    Obawiam się, że miałabyś nielichą konkurencję przy patchworku - niejedna też by go z chęcią przygarnęła ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. No... dopadłam znowu moje motyle! :))) Nie masz pojęcia Lucille, jak się cieszę, że i Ty masz swój udział w tym pięknym patchworku! dziekuję i ściskam mocno! :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. zawsze byłam pod wrażeniem haftu, potrzeba tyle cierpliwości ...
    cudo

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails