Jap - nie mylicie się - mój motyl miał zaszczyt zagościć na przepięknym patchworku uszytym specjalnie dla Jolci przez najzdolniejsze kołderkowe ciocie (zdjęcie potwora zakoszone Jolci) - ta kobieta to ma szczęście do prezentów.
Mój haft stanowi tak drobny element tego cuda, że ochrzciłam go mianem Pana Pikusia.
Mój haft stanowi tak drobny element tego cuda, że ochrzciłam go mianem Pana Pikusia.
Pikuś, czy nie jest śliczny i na pewno czuje się świetnie na Jolcinej narzucie :-))
OdpowiedzUsuńjeśli już, to PAN Pikuś ;)
OdpowiedzUsuńA słodki ogromnie i myślę że ozdabia kołdrę jako ta wisienka na torcie :)
To z pewnością jest Pan Pikuś i nie można go traktować protekcjonalnie :-) po protu śliczny :-)
OdpowiedzUsuńAta - taką mam nadzieję
OdpowiedzUsuńYenulka- tych wisienek jest tam cały kompot ;))
Kasiu- młody jest, musi sobie zasłużyć na poważniejsze traktowanie ;)
Pikus jest superowy...a ten Patchwork w motyle to najchetniej bym sama przygarnela-cos pieknego :)
OdpowiedzUsuńSavannah - Dziękuję
OdpowiedzUsuńObawiam się, że miałabyś nielichą konkurencję przy patchworku - niejedna też by go z chęcią przygarnęła ;))
No... dopadłam znowu moje motyle! :))) Nie masz pojęcia Lucille, jak się cieszę, że i Ty masz swój udział w tym pięknym patchworku! dziekuję i ściskam mocno! :)))
OdpowiedzUsuńzawsze byłam pod wrażeniem haftu, potrzeba tyle cierpliwości ...
OdpowiedzUsuńcudo