niedziela, 30 maja 2010

Ten post miał wyglądać inaczej. Wielki "come back", reaktywacja godna Matrixu, i miało być o tym, że teraz już regularnie i rzetelnie, i w ogóle, i w szczególe.

Takie były plany - jeszcze w zeszłym tygodniu na spotkaniu robótkowym, kiedy gro osób pytało mnie czemu nie piszę, nie robię...

I wtedy, tydzień temu, w nocy z soboty na niedzielę kawałek nieba spadł mi na głowę.
Moja kocia emerytka zaczęła się w nocy dusić - zanim zdążyłam sprawdzić, które kliniki mają nocny dyżur, kotka przeniosła się w Krainę Wielkich Mysich Łowów, mleczkiem i koktajlem truskawkowym płynącą...


8 komentarzy:

  1. Przytulam mocno z powodu kotki. A jednocześnie daję motywującego kopa w tyłek żebyś dotrzymała swoich postanowień come backu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, jak człowiekowi trudno, gdy ulubiony zwierzak odchodzi... ale przyjdzie taki dzień, gdy na Twoim niebie znów zaświeci słońce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przykro mi z powodu Kici... Mocno tulę i czekam na Twój powrót.

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie jest życie- banał, ale i prawda. My musimy żyć dalej, mimo wszystko....

    Aniu, czas zabrać się do roboty !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu - tak mi przykro :-(((
    Przytulam Cię.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przytulam
    Czekam na pisanie i robótki
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. MAdziula- dziękuję.
    Już wiem czemu mnie 4 litery bolą ;))

    Abulinko - mam nadzieję, póki coś jest jakoś tak "dziwnie"

    Kasiu - dziękuję, bezczelnie się upominam o uściski osobiste;))

    Krzysiu - no wiem, ale ja przeżyłam z tym kotem prawie połowę swojego życia i nie da się ukryć, że pokochałam stworzonko :(

    Ata - dziękuję :)

    Justa - dzięki, a ja czekam niecierpliwie kiedy się pojawisz w kraju ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. Kota jest szczęśliwa i gania razem ze wszystkimi moimi, które odeszły.. Tam zawsze mają pełną miskę, nad którą mogą bezkarnie powybrzydzać, ciągle nowe zabawki, myszy i jaszczurki, które chcą się bawić w berka i chowanego... i psy, które nie warczą i nie gryzą tylko się przytulają... i ludzkie kolana zawsze do ich dyspozycji - takie jest kocie niebo...
    Szkoda, że mieszkasz tak daleko - właśnie dziś dowiedziałam się,że znajoma musi oddać koteczkę, bo córka jest uczulona. Ja wiem, że to bardzo szybko - ale ja po tragicznej śmierci mojej kotki wytrzymałam tylko 5 dni i od tego czasu mam dwie szalone siostry.
    Pozdrawiam, Ewa

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails