Kompletna całkowita zimowa hibernacja - robótkowa, życiowa, ogólna...
Jedynym przejawem jakotakiej aktywności na polu robótkowym są wszechobecne nitki, kłębki włóczek, druty, igły (spokojnie - wbite w podkładkę pod komputerową myszkę-kchem),milion wydrukowanych schematów, jeszcze więcej czasopism i koszyczki, pudełka, puzdereczka - jakimś cudem mam to ogarnąć do Świąt. Póki co minipantera trwa w przekonaniu, że przespała przybycie Dziadka Mroza - wszak tyle zabawek w zasięgu łapek to nie może być przypadek.
Do tego próby otwarcia patrzałek w strasznie porannych godzinach (porannych - tfu - środek nocy!). I tu znowu kocie szczęście - w końcu 6 rano to idealna pora na kocie karesy, a zresztą - z jakich to innych powodów dwunożne miałoby wstawać tak wcześnie? Wszystko pięknie, tylko czarne przyłazi też w dni ustawowo wolne od pracy...
Noo - a jakby ktoś pytał, to reazlizacja robótkowej kolejki w powijakach - wyszło jak zwykle znaczy się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz