środa, 25 lutego 2009

Corona

Corona, jak się okazało, jest wyjątkowo udanym projektem. Ot taki codzienny, sympatyczny sweterek.

Pogoda do bani- mało światła na zewnątrz i w pomieszczeniach, więc generalnie nie było nam łatwo zrobić jakieś porządne foty. Na ulicach jest tak buro i "chlapowato", że nawet nie startowałyśmy z sesją plenerową - za tło tym razem posłużyło nam jedno z wejść na parking w Galerii Krakowskiej (my, czyli team: szanowna modelka i Kasia "Keetey" w roli fotografa - czyli sztampowo).





Kolorki nieco przekłamane - ale to standard.

Schemat Corony można znaleźć na stronie Canary Knits.
Ja użyłam włóczki akrylowo-wiskozowej (w ramach zużywania zapasów) Gokova (Kartopu). Poszło równe 5 motków (kaptur kończyłam na włóczkowych oparach i ze strachem w oczach, a kaptur przecież musiał być).
Druty: 4,5 mm.
Większość swetra robi się na około - szwy są tylko na kapturze i pod pachami - nie powiem podobało mi się takie udogodnienie.

wtorek, 24 lutego 2009

Zwoje i wiśnie

Te wszystkie przełączki, kabelki i zwoje w końcu zaskoczyły. Cała ta wielka machina sterowana przez maciupeńkiego człowieczka z brodą, zwana przez co poniektórych mózgiem, wybrała w końcu włóczkę na Surface. Wybrała - wielkie słowo- zerżnęła po prostu od Kath (tylko po to, żeby zaraz po odebraniu przesyłki zacząć się zastanawiać czy na pewno).
Bordowa Chainette jest śliczna. I żadne zdjęcie na świecie nie oddaje koloru.


Mam nadzieję, że 5 motków mi wystarczy. Tego koloru nie było dłuższą chwilę w zamotane.pl , w końcu pojawiła się właśnie w ilości tych nieszczęsnych 5 motków, więc nie ma póki co możliwości dokupienia w razie czego.

To była ta łatwiejsza część. Gorzej było znaleźć coś pasującego na wiśniowego Australa. Ten kolor juz prawie zaczął mi się śnić po nocach. W końcu, chyba sukces - bluzeczka o apetycznej (i pasującej do koloru włóczki) nazwie: Cherry projektu Anna Bell (zdjęcie pochodzi ze strony projektantki).


W pierwotnej wersji (czyt. przed odkryciem tegoż Australa) miała powstać z jakiejś przyjemnej bawełny jako całkiem letnia bluzka. Bawełna nadal bardzo mi tutaj pasuje, więc kto wie, może w końcu powstaną dwie?






To moja Corona - bez wkładki tłuszczowej. Wkładce nie ma kto zrobić zdjęć, a pochwalić się musiała. Może jutro będą.

poniedziałek, 23 lutego 2009

Przeprowadzka

Postanowiłam przenieść blog z bloxa na inny adres. Jak widać wybór padł na blogspot. Mam już dość szwankującego bloxa, natomiast podobają mi się opcje oferowane przez google. Niestety wpisów stamtąd nie da się eksportować (sic!) będzie więc blog dwuczęściowy.

Poprzedni adres to: http://lucille.blox.pl/html

i to tam zaglądajcie w poszukiwaniu poprzednich postów.

Póki co jest tutaj jeszcze ubogo. Z czasem przeniosę wszystkie zakładki i wzbogacę stronę gadżecikami.

środa, 18 lutego 2009

Update

Jestem, jestem - nie lenię się, nie zasypało mnie, najazd oficjeli NATO nie odciął mnie od sieci (kilku notabli więc oczywiście trzeba zamknąć, na całe trzy dni, najruchliwsze ulice w mieście - cudownie po prostu), no więc nic z tych rzeczy. Brak weny - ot co. Bo żeby coś napisać to trzeba mieć wenę - chociażby tycią, tycią. Bo samo wklejenie zdjęć się nie godzi - sztuka cierpi, perfekcjonizm kwiczy i tym podobne kwiatki.

W końcu, upomniana z kilku stron, wykrzesałam z siebie minimum inwencji - akurat tyle ile potrzeba, żeby się pochwalić skończonymi drobiazgami.

Ooo-takimi na przykład skrzacikami. Skrzaty póki co imion nie posiadają i nazywane są Gnomek 1 i Gnomek 2 (bardzo oryginalne - wiem, wiem - jak ci rodzice co synów nazwali: Jan starszy, Jan, Jan młodszy)

gnom8

gnom7

gnom4

gnom2

gnom5

gnom6

Są to Yuletide Gnomes, wzorek można nabyć tutaj. Świetny patent na zużywanie resztek - w moich jest: Polo, Oliwia i Kotek.

I skarpetkami się pochwalę- a co! Groovy socks oczywiście skończyłam - super fajna sprawa takie skarpetki.

P1020318

P1020319

I ten berecik co go już dawno skończyłam - też obfotografowałam:

P1020339

P1020332

Berecik się Slouch nazywa, wzór darmowy.
Druty 5 i 5,5 mm, włóczka to Azteca firmy Katia (miodzio).

wtorek, 3 lutego 2009

Mam, mam, mam, mam!

Mam! I cieszę się jak dziecko. Co tam dziecko! Jak kitek wpuszczony do ptasiego inkubatora!

Bo dzisiaj Pan Listonosz (generalnie najlepszy listonosz pod słońcem wręcz listonosz z powołaniem, ba nawet dzwoni zawsze dwa razy) przyniósł przesyłkę co to mu się do skrzynki nie zmieściła (tak dokładnie- mój Listonosz przynosi takie rzeczy, zamiast: wyrzucić, rżnąć głupa, wrzucić awizo, wciskać na siłę - właściwe podkreśl). Napisy na przesyłce brzmiały jakoś z niemiecka więc zbytnich wątpliwości co do zawartości nie miałam. Możliwe, że nieco przestraszyłam listonosza wyrwaniem mu paczuszki z obłędem i zachłannością w oczach. Ale czy ktoś się będzie temu dziwił skoro w środku znalazłam to:

Jap! Doszły dzisiaj moje zamówione druty. Z prędkością przekraczającą prędkośc światła, nie minął nawet tydzień od złożenia przeze mnie zamówienia -a tu proszę. Zamawiałam je tutaj. Sklep już wcześniej sprawdzony przez Kath, a teraz i ja mogę go śmiało polecić.

Drutki są cudowne. Nie będę się tutaj rozwodzić nad ich wadami i zaletami - wspaniałą i rzetelną recenzję napisała już Kath (i przyznam się, że to właśnie jej opinie wpłynęły na moją decyzję o zakupie).

Równocześnie z drutami doszła druga - sporo mniejsza przesyłka, ale za to z równie wspaniałą zawartością:

Markery do drutów - wykonane przez Koroneczkę i można je nabyć w jej sklepiku. Zdjęcie nie oddaje ich uroku, kolory są przekłamane no i nie widać "niuansów" koralików. Zdążyłam je już sprawdzić w boju i jest to to, czego tygryski potrzebują do pełni szczęścia przy dzierganiu.

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails