Nie tknęłam drutów przez ostatni tydzień! Uwierzycie?!
Najpierw feta imieninowa w Busku, a potem - potem zostałam grzecznie kopnięta w 4 litery i zagoniona do tajnego haftu na równie tajny projekt. Haft miał być gotowy na początku lutego, no ale chyba każdy rozumie jak trudno jest się oderwać od drutów.
Ostatecznie grzecznie siadłam i twardo krzyżykowałam co jakiś czas tęsknie zerkając w stronę koszyka z nowymi włóczkami. Skończyłam w porę - tuż przed pojawieniem się pierwszych objawów detoksu, no prawie - będę się trzymać wersji, że moje gigantyczne roztrzepanie w pracy to skutek odstawienia drutów.
Za to udało mi się spruć jedno ciuchlandowe swetrzysko. Jedno, bo drugie jest jakoś dziwnie robione- na oko miesiąc destrukcyjnej zabawy.
To moje koszyczki są. Takie a'la Ikea.
A w nagrodę za to, że taka niby dzielna byłam:
Liwia - na wdzianko Fiubzdziu. Miała być czekoladowa - nie było (jak nic Dziabnięta wykupiła wszystko) więc kupiłam brązowy substytut, a teraz analizuję : robić z brązowego czy szukać czekoladowej. Jakoś brąz do mnie nie przemawia. Marzę o takiej czekoladce jak w wersji Kath.
Najpierw feta imieninowa w Busku, a potem - potem zostałam grzecznie kopnięta w 4 litery i zagoniona do tajnego haftu na równie tajny projekt. Haft miał być gotowy na początku lutego, no ale chyba każdy rozumie jak trudno jest się oderwać od drutów.
Ostatecznie grzecznie siadłam i twardo krzyżykowałam co jakiś czas tęsknie zerkając w stronę koszyka z nowymi włóczkami. Skończyłam w porę - tuż przed pojawieniem się pierwszych objawów detoksu, no prawie - będę się trzymać wersji, że moje gigantyczne roztrzepanie w pracy to skutek odstawienia drutów.
Za to udało mi się spruć jedno ciuchlandowe swetrzysko. Jedno, bo drugie jest jakoś dziwnie robione- na oko miesiąc destrukcyjnej zabawy.
To moje koszyczki są. Takie a'la Ikea.
A w nagrodę za to, że taka niby dzielna byłam:
Liwia - na wdzianko Fiubzdziu. Miała być czekoladowa - nie było (jak nic Dziabnięta wykupiła wszystko) więc kupiłam brązowy substytut, a teraz analizuję : robić z brązowego czy szukać czekoladowej. Jakoś brąz do mnie nie przemawia. Marzę o takiej czekoladce jak w wersji Kath.
Prawa przyrody mówią, że zawsze musi być na kogoś ;))0
OdpowiedzUsuńJakbyś nie wykupiła to miałabym taki piękny brąz i taką piękną czekoladę (haha)
A Ty wiesz jak było ciężko? Wpadłam w stan "grubasa na odsładzaniu" - włóczki wszędzie włóczki widziałam.
Nie wiedziałam, że oni mają więcej brązów. Dłabym Ci swoje, ale mam tylko dwa motki a z doświadczenia wiem, że między partiami kolory są inne :/ Koszyczki zszywane będziesz robic?
OdpowiedzUsuńDziabnięta - to nie szaleństwo, to norma - i tej wersji się będziemy trzymać. I nie frustruj się bo na zdjęciach i cudzych pracach zawsze wygląda ładniej, lepiej, równiej...
OdpowiedzUsuńKath - ja na podstawie zdjęć w necie oceniłam, że to nie to, więc wszystko jest możliwe ;))
dziękuję za dobre chęci - jesteś kochana:))
A nie wiem - to są jakieś zszywane? W opisie tych Twoich się nie doczytałam ale ja zdolna jestem, mogłam przegapić.
Aniu,
OdpowiedzUsuńja z innej beczki. Nie da się wyłączyć tej muzyki, jak się wchodzi na Twój blog? Podczas przeglądania netu zazwyczaj czegoś słucham i jak wchodzę do Ciebie, to robi mi się kakafonia. :/
Pozdrawiam!
Anna