sobota, 25 kwietnia 2009

Wiosna = rozleniwienie


Wiosna zupełnie mnie rozstroiła - najchętniej nie robiłabym nic poza jej kontemplacją. No dobrze mam tak zwanego "lenia"...

Od paru dni zastanawiam się co by tu zacząć. Ręce świerzbią, a ja myślę i myślę, który z tych projektów, co to miały być teraz zaraz, ruszyć. Kończy się to tak, że od kiedy skończyłam Surface i Whisper (upsssssss - czyżbym zapomniała o tym wspomnieć?) nie robię nic. Nic robótkowego - choć gdyby nie to, że pracodawca swoje prawa ma (zero zrozumienia dla wiosny i mojej chęci przeleżenia wiosny w hamaczku i z dobrą książką), to pokryłabym się całkiem niemałą wartstewką kurzu (wypisz wymaluj jak Garfield).

Czy macie pojęcie jak trudno sfotografować Whisper na czymkolwiek poza człowiekiem?
Zdjęć naludzkich póki co nie ma - będą jak się trafi ochotnik do naciśnięcia pstryczka w aparacie przy równoczesnym założeniu jako takiej prezencji modelki.

sobota, 11 kwietnia 2009

Happy Easter


Z okazji Świąt Wielkanocnych

życzę Wam wiosny, wiosny i jeszcze raz wiosny!

Pękających na drzewach pąków,

ziemi, która zaczyna pachnieć i słońca, które nie tylko świeci, ale wreszcie

także grzeje.

Życzę Wam wiosny w życiu codziennym, rodzinnym, w pracy,

na koncie bankowym ale przede wszystkim życzę Wam wiosny w sercu




piątek, 10 kwietnia 2009

Kupiłam kotu pudełko. Po butach. Żółtych butach.



Podobnie jak Brahdelt zakochałam się w tych butach od pierwszego kopa. Brahdelt dzięki, że wypatrzyłaś te buty. No i kota też dziękuje - z pudła nie wychodzi od paru godzin. Mam nadzieję, że grypsować nie zacznie..

Nie dało rady- wiedziałam, że nie wytrzymam i coś z tych nowych włóczek zacznę. Zerknęłam na kąt, w którym leżą części kardigana - e nieeee, blokować to mi się stanowczo nie chce, może za chwilę - i uciszając wyrzuty jestestwa (jak to tak niewiele zostało) zaczęłam. Whisper zaczęłam.



Włóczka - identyczna jak w wersji Yarnferret. Rozmiar najmniejszy. Przyjemnie się go robi i dość szybko to idzie. Ten kawałek na zdjęciu to rękaw i połowa pleców.

niedziela, 5 kwietnia 2009

Dobrocie wszelakie

Zaczęło się w piątek - od wyglądanej z niecierpliwością paczki z zamotanych. Niby mam co robić, niby mam z czego, a mimo to przesyłki wyczekiwałam jak kania dżdżu.


Trochę Luny na niedźwiedzie łapki a'la Dagna, Kashmir na Whisper i być może jakiś szal - cały wieczór spędziłam na macaniu, wąchaniu i tarzaniu się we włóczkach. Dać dziecku zabawkę to traci resztkę zdrowego rozsądku.

A w weekend była kawa z Keetey i kolejne dobroci.


Gruby, sztywny akryl z przeznaczeniem na koszyczki i ...


















... śliczny i pomysłowy futeralik na komórkę. Ciągniemy za wstążeczkę i...



...telefon sam nam wpada w łapki.

A przy okazji kawy i pogaduch (mimo że praktycznie w biegu) uświadomiłam sobie jak niewiele potrzeba, żeby doładować akumulatory. Ot wystarczy wiosna w pełni i spotkanie z kimś dawno nie widzianym...

piątek, 3 kwietnia 2009

Owca w Wielkim Mieście

Taka Owca musi się imać różnych zajęć. W końcu trawka w parkach miejskich taka wcale darmowa nie jest. No i ten zakaz deptania po trawie. A owca jeść musi. No to znalazła sobie dość intratne zajęcie. Została szefem kuchni w knajpie "U Patrynia".

Patryka fascynuje gotowanie i chętnie pomaga mamie w tych fajnych zajęciach domowych. Jest też chory, ciężko chory - więc kołderka dla niego powstaje w tempie błyskawicznym. Patryk ma dopiero 3,5 roku.

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails