Wiosna zupełnie mnie rozstroiła - najchętniej nie robiłabym nic poza jej kontemplacją. No dobrze mam tak zwanego "lenia"...
Od paru dni zastanawiam się co by tu zacząć. Ręce świerzbią, a ja myślę i myślę, który z tych projektów, co to miały być teraz zaraz, ruszyć. Kończy się to tak, że od kiedy skończyłam Surface i Whisper (upsssssss - czyżbym zapomniała o tym wspomnieć?) nie robię nic. Nic robótkowego - choć gdyby nie to, że pracodawca swoje prawa ma (zero zrozumienia dla wiosny i mojej chęci przeleżenia wiosny w hamaczku i z dobrą książką), to pokryłabym się całkiem niemałą wartstewką kurzu (wypisz wymaluj jak Garfield).
Od paru dni zastanawiam się co by tu zacząć. Ręce świerzbią, a ja myślę i myślę, który z tych projektów, co to miały być teraz zaraz, ruszyć. Kończy się to tak, że od kiedy skończyłam Surface i Whisper (upsssssss - czyżbym zapomniała o tym wspomnieć?) nie robię nic. Nic robótkowego - choć gdyby nie to, że pracodawca swoje prawa ma (zero zrozumienia dla wiosny i mojej chęci przeleżenia wiosny w hamaczku i z dobrą książką), to pokryłabym się całkiem niemałą wartstewką kurzu (wypisz wymaluj jak Garfield).